Psycholog z poradni psychologiczno – pedagogicznej, terapeuta SI i praktyk Brainspottingu odbyła ze mną bardzo ciekawą rozmowę podczas podróży na szkolenie. Jej słowa: ,,Nie ma nic gorszego dla autystyka, aspergerowca czy innego dziecka z niepełnosprawnością głębszą niż lekka, niż pchanie go do masówki. On tam zginie. Z całej masy treści autystyk słucha tylko 10% istotnych dla niego informacji. Reszta to dystraktory, które go rozpraszają i mogą wprawić w stan agresji i niekontrolowanej reakcji. ” Na moje stwierdzenie, że planują coś więcej niż włączenie autystyków do masówek i poparcie tego odpowiednią argumentacją, koleżanka odparła : ,,Boże! I to się stanie za naszej kadencji!”.
Ludzie boją się tego, co idzie, ale jeszcze chaos w przepisach powoduje, że nie do końca rozumieją, jaki będzie tego wszystkiego skutek. Ostatnio zmierzyłam się w pracy pedagoga z bardzo ciężkim przypadkiem, nad którym pochyliło się wielu specjalistów, spoza szkoły również. Chodzi o chłopca w niepełnosprawnością intelektualną w stopniu lekkim, który nie tylko nie przyswaja żadnych treści, ale stwarza zagrożenie dla innych uczniów i siebie samego. Jest na tyle impulsywny, że prowadzenie lekcji jest wręcz niemożliwe. Wspólnie podjęliśmy decyzję o tym, by namawiać rodziców na umieszczenie go w szkole specjalnej, gdzie będzie miał odpowiednią opiekę i szkoła sprosta jego potrzebom. Decyzja trudna, ale niezwykle ważna w kontekście dalszego rozwoju tego chłopca no i bezpieczeństwa pozostałych uczniów.
Zdałam sobie sprawę, że zaraz będzie na odwrót – to ze szkół specjalnych uczniowie będą przenosili się do masowych. Biedne dzieci i biedni ich rodzice. No i finalnie biedni nauczyciele, którzy dopiero teraz będą mieli problem z przekazaniem treści, nawet z ograniczonej do minimum podstawy programowej.
SCWEWy [Specjalistyczne Centra Wspierania Edukacji Włączającej – docelowo 305 w każdym powiecie, do ich stworzenia wykorzystane zostaną szkoły specjalne, które tym samym zostaną zlikwidowane] już też powstały, najbliższy mnie w Lublinie. Jakiż jest zachwyt nad tym przedsięwzięciem na Internecie. Tylko jak to wygląda w praktyce? Nie sądzę, że tak kolorowo. Nie sądzę, że wypożyczalnia sprzętu specjalistycznego z najwyższej półki i pomoc doradcza najlepszych specjalistów rozwiąże problemy uczniów niepełnosprawnych, całkowicie zagubionych w ,,dżungli szkoły masowej”.
Realizatorzy tego kuriozalnego i destrukcyjnego pomysłu powinni spojrzeć w oczy rodzicom takich dzieci i z nimi porozmawiać, co tak naprawdę jest najlepsze dla ich pociech. Nie wierzę, że odpowiedź będzie, iż najważniejszy jest równy dostęp do edukacji wysokiej jakości w integracji z innymi zdrowymi uczniami. Rodzice wiedzą, że ich dzieci najlepiej czują się w swoim dostosowanym do ich potrzeb i możliwości mini środowisku, gdzie nie są popychadłami i dziwakami, tylko pełnowartościowymi ludźmi, zasługującymi na szacunek. A tego, nie oszukujmy się, nie otrzymają w szkole ogólnodostępnej tylko specjalnej.
A.M.
[imię i nazwisko znane ROS]