WOŚP to od lat z powodzeniem stosowany bardzo wygodny młot na „myślących inaczej”, narzędzie – perfidne i skuteczne – moralnego szantażu wykorzystującego chore dzieci, by zamknąć usta krytykom. Nie chodzi wyłącznie o krytykę uruchomionej biznesowej machiny Jerzego Owsiaka – twarzy tego przedsięwzięcia, ale lepszości lewicowych postaw i środowiska, jakie wykreowane zostały przy tej okazji z bogatym zestawem światopoglądowych rekwizytów. Krytyka Orkiestry to myślozbrodnia, a krytyka guru WOŚP równoznaczna jest z atakiem na ideę pomocy w ogóle – poprzez dzieci najsłabsze, potrzebujące, chore i bezbronne, do pomocy każdemu. Krytyk to zły człowiek i już.
Na początku fasada charytatywnej pomocy, otwartości, a z nią powiązanej fajności i równości – stąd zaprzęgnięcie dzieciaków do pomocy innym dzieciakom – przysłaniała misterną konstrukcję fundacyjnych powiązań z polityką i mediami. Dopiero mozolna walka w sądach o ujawnienie prawdy o finansach WOŚP jednej osoby sprawiła, że z fasady stopniowo zaczęła odpadać kolorowa tapeta blichtru, ukazując paskudne liszaje.
Lewacki plan na opanowanie głów i serc oraz zagospodarowanie sporych finansów powiódł się jednak na tyle dobrze, że naturalna polska i chrześcijańska chęć pomocy została na długo spacyfikowana przez serduszko WOŚP. Kościół, Caritas i ich placówki opiekuńcze oraz inne od lat istniejące nawet w PRL stowarzyszenia i fundacje, jak Towarzystwo Pomocy św. Brata Alberta – znikły ze społecznej świadomości na wiele lat, a i teraz z trudem przebijają się ponownie do skażonej „heglowskim ukąszeniem” świadomości.
Niestety przez te lata zadziało się coś dalece gorszego – wychowane zostało całe pokolenie : „róbta, co chceta”. „Przystanek Woodstock” , a obecnie „Pol’and’Rock Festival”, od 1995 r. zarządza emocjami młodych ludzi, sprowadzonymi do najprostszych odruchów i instynktów. Specyficzna subkultura festiwalowa, antynarodowa, antychrześcijańska, antykibicowska funkcjonuje nie tylko w czasie festiwalowych dni, ale przez cały rok. Utrwalana jest misternie w mediach społecznościowych, poprzez płyty sprzedawane przez Fundację Złoty Melon [spółka, w której Fundacja Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy posiada 100% udziałów], emitowaną muzykę, popularyzację specyficznego języka i „tradycji” , sklep siemmashop – wszystko to uformowało pokolenie konsumentów o najniższych potrzebach. Festiwalowe Antyrasistowskie Mistrzostwa w Piłce nożnej [objęte patronatem przez Rzecznika Praw Obywatelskich Michała Bodnara w 2016 r.!] , „Nigdy więcej”, „Muzyka przeciw w rasizmowi” itd. świadczą o tym, w jakie wartości – bo na pewno nie w rasizm na terenie Polski w XXI w. – ma uderzać neomarksistowskie ostrze i jakiego obywatela wychowuje „Przystanek”.
Długo to trwało, zanim ponownie w przestrzeni społecznej odzyskał swoje znaczenie zdrowy osąd, niezależne myślenie i krytyczne podejście do inżynierów, którzy latami manipulowali emocjami i mózgami poprzez Orkiestrę. Wreszcie zdroworozsądkowa większość przestała się wstydzić, że nie paraduje z serduszkiem w klapie podczas finału Orkiestry i że „nie daje na chore dzieci” właśnie akurat tego dnia w roku.
Ale zbiorowe kąpiele błotne, celebryci świata artystycznego i politycznego oraz politycy występujący wobec zgromadzonych i zagrzewający do boju przeciw tradycyjnym wartościom, przeciw narodowemu państwu i normalności zrobili „swoje”. Dziś spośród uczestników festiwalowych orgii wyrosło następne pokolenie i to ono próbuje nadawać ton w polskiej przestrzeni publicznej – ton prymitywny, agresywny i wulgarny. Stadne zachowania ujawniają równościową społeczność pobawioną wyższych celów, często niedostrzegającą sensu istnienia, łatwo poddającą się zbiorowej histerii i zdolną do przemocy, gdy naruszy się jej przestrzeń komfortu.
Jeśli ktoś nie widzi analogii z edukacją włączającą przywołaną w tytule – wyjaśniam.
Ideologiczny lewicowy projekt edukacji włączającej realizowany w polskiej szkole z rekomendacji i za pieniądze z Unii Europejskiej zmierza do tego samego i stosuje podobne sprawdzone metody. Nie o dobro naszych dzieci i nie o edukację tu chodzi!
https://pch24.pl/edukacja-wlaczajaca-przez-systemowa-deprawacje-do-depopulacji-opinia/
Poprzez cyniczne wykorzystanie dzieci niepełnosprawnych, poprzez szantaż emocjonalny, jakim poddawani są uczniowie, rodzice i nauczyciele, poprzez równościową propagandę i zarządzanie chaosem w oświacie – edukacja włączająca zmierza do sformatowania nowego globalnego inkluzyjnego społeczeństwa.
Cel tej inżynierii nietrudno rozszyfrować – jest nim społeczeństwo wynarodowione i niewykształcone, łatwo poddające się manipulacji i sterowaniu, uzależnione od wsparcia i ograniczające się do „dobrostanu”, czyli faktycznie do najniższych potrzeb. Za fasadą „włączania” i wsparcia dzieci z dysfunkcjami kryje się – w tym wypadku – wielki globalny biznes.
Nie pozwólmy na inkluzyjne „róbta, co chceta” w szkołach, zanim nie będzie za późno.
Hanna Dobrowolska