Tytuł może budzić niedowierzanie – niemożliwe przecież, aby ktoś planował zamknąć wszystkie szkoły. I rzeczywiście, nie chodzi tu o likwidację instytucji szkoły. Przeciwnie, ta ma się radykalnie wzmocnić, wejść w prywatność i trwać całe życie.
Główna natura zmian polega na tym, że nie będzie to już szkoła polska, tylko unijna. Wielu z pewnością odetchnęło z ulgą – to chyba dobrze, będzie edukacja wysokiej jakości dla wszystkich. Ulga przedwczesna, unijna szkoła, w myśl strategicznych dokumentów ma nauczać umiejętności podstawowych na poziomie podstawowym. Unijna szkoła nie jest określana samodzielnie przez UE, lecz wykonuje ogólne kierunki, określone przez ONZ. Tam już od początku lat 70-tych zaczęto kreować koncepcję Zrównoważonego Rozwoju. Podstawą całej konstrukcji jest teza, że nadciąga potężny, globalny kryzys, będący skutkiem działań ludzi, tworzących państwa narodowe, i tylko wspólne działania mogą zapobiec katastrofie. Działania te powinny być koordynowane na poziomie globalnym (ONZ), dyrygowane na poziomie regionalnym (UE), wykonywane na poziomie krajowym i lokalnym (rządy i samorządy). Jest to w istocie projekt państwa globalnego bez państw narodowych, gdzie każdy człowiek jest obywatelem świata. Szkielet tego założenia polega na wykorzystaniu kryzysu do działania (rezygnacja z niepodległości), aby ustanowić globalne zarządzanie (ONZ i jej agendy, UE). Przedmiot kryzysu jest dowolny. Do końca lat 60-tych była to groźba wojny nuklearnej, potem zaczęto tworzyć psychozę przeludnienia i głodu, potem efektu cieplarnianego i dziury ozonowej, a od Szczytu Ziemi w Rio w 1992 r. dominantą globalnej polityki, opartej na strachu i psychozie stał się kryzys środowiska naturalnego. Na początku było to zanieczyszczenie i wymieranie gatunków, od około 2010 r. zaczęło się płynne przechodzenie na klimat. Biosfera i klimat planety to zagadnienia odrębne i podlegające innym procesom. Jednak ludzkość tego jakoś nie zauważyła i pozwoliła omotać się zadaniowanym naukowcom, zwariowanym aktywistom i przekupnym politykom, aby narzucić sobie całkowicie absurdalne polityki klimatyczne i zielone łady. Jedną z takich polityk jest Edukacja Zrównoważonego Rozwoju (dalej: EZR), będąca najważniejszym elementem celów Agendy 2030. To kolejna rzecz, której nie dostrzegają ludzie i rządy – jak ważna jest edukacja w planach globalistów, a dokładniej – przejęcie krajowych systemów edukacji przez globalne zarządzanie.
EZR nie skupia się na wiedzy, ale na kształtowaniu przekonań, postaw i zmianie zachowań. Przedszkole jest tu traktowane jako bardzo ważny etap edukacji, dlatego nasilona indoktrynacja musi zacząć się już w trzecim roku życia każdego dziecka. Przekonania to jest to, w co ludzie wierzą, i czego pragną. Postawy oznaczają ich stosunek do świata i tego, co się dzieje. Zachowania to jest to, co robią w praktyce. Tym wszystkim zajmuje się EZR, i zmienia zachowania ludzi tak, by zgodne były z globalną agendą. Oznacza to odrzucenie narodu, niepodległego państwa, chrześcijaństwa wraz z etyką, małżeństwa, rodzin i własności prywatnej. Środkiem, prowadzącym do tego celu jest taka zmiana ludzi, aby sami odrzucili wszystkie swoje naturalne tożsamości – religijną, kulturową, narodową, rodową, płciową. Miejsce to ma zostać wypełnione płynną tożsamością unijno – globalną, zmieniającą się wraz z celami polityki globalnej. Do tego właśnie globaliści chcą wykorzystać krajowe systemy edukacji, które starają się przejąć.
Drugim globalnym nurtem edukacyjnym jest Edukacja dla Wszystkich. Rozwijana od konferencji UNESCO w Jomtien w 1990 r., swój kanoniczny kształt uzyskała w 1994 r. podczas konferencji w Salamance, gdzie uchwalono Deklarację. Według niej szkoła ma położyć nacisk nie na wiedzę, lecz na otwartość, dostępność, równość i różnorodność. Oznacza to dopuszczenie do zwykłych klas kolejnych grup uczniów, którzy powinni znaleźć się w grupach wydzielonych z uwagi na swoje dysfunkcje. Do zwykłych szkół zaczęły więc trafiać dzieci upośledzone, zaburzone psychicznie i społeczne, a potem imigranckie, sprowadzane masowo, bez znajomości języka i kultury. Szkoły w Edukacji dla Wszystkich stały się laboratorium różnorodności, w których tworzy się nowe, globalne społeczeństwo, takim alchemicznym tyglem, do którego można wrzucić każdego i wszystko, aby dokonać transmutacji – przemiany zwykłego człowieka, kierującego się rozumem i wolą w posłusznego wyznawcę globalnej religii. Ukoronowaniem różnorodności są depresje, zaburzenia seksualności i dysforie płciowe. Zjawiska te nie występują samoistnie, lecz są kreowane i sterowane dzięki procesom, równoległym do przejmowania systemów edukacji. Stosuje się ten sam zabieg, co przy EZR – wywołuje się kryzys, aby następnie wdrożyć działania naprawcze, a ich elementem jest przejęcie całego systemu i uzyskanie wpływu na ludzi. Wiedza w takiej przejętej szkole przeszkadza, bo uniemożliwia włączenie wszystkich do systemu. Ponieważ szkoła musi być dostępna dla wszystkich, poziom nauczania i wymagań dostosowuje się do najsłabszych, czyli niepełnosprawnych intelektualnie. Dlatego właśnie w dokumentach ONZ i innych agend globalnych w wielu miejscach spotykamy określenie celów nauczania jako „edukację bazową”, i nic ponad. W UE nazywa się to poziomem podstawowym umiejętności podstawowych. Jest to przekształcenie Kompetencji Kluczowych, których osiem wyliczyła Rada Europejska w 2005 r. Uczniowie w całej Europie we wszystkich szkołach mieli być tego właśnie uczeni, i wówczas wyznaczało to dość porządną edukację. Jednak w 2022 r. Komisja zrewidowała Kompetencje. Zostały z nich umiejętności podstawowe na poziomie podstawowym, a Kompetencje Kluczowe zostały zastąpione przez Greencomp (umiejętności potrzebne do transformacji ekologicznej) i Lifecomp (umiejętności życiowe, czyli jak być dobrym obywatelem UE). Edukacja dla Wszystkich ma też inną nazwę – Edukacja Włączająca, i tak jest nazywana obecnie.
W 2019 r. globaliści postanowili przejść do decydującej fazy przejęcia edukacji. UNESCO rozpoczęło nową inicjatywę – „Przyszłość edukacji. Uczyć się, aby stać się”. Celem jest ponowne przemyślenie i sformułowanie roli wiedzy i edukacji w kształtowaniu przyszłości ludzi i Planety (pisanej konsekwentnie dużą literą). Dzięki inicjatywie ludzie mają zmienić swoją świadomość, tożsamość i społeczeństwa, mają stać się kimś nowym, innym, kim dotychczas nie zdołali się stać. Efektem inicjatywy ma być nowa umowa społeczna dotycząca edukacji. Umowa społeczna jest podstawowym założeniem ustroju demokracji, a edukacją dla globalistów są wszystkie aspekty całego życia wszystkich ludzi. UNESCO zapowiedziało więc, że zmieni się całe życie wszystkich, o czym ci wszyscy nawet nie wiedzą.
Konsekwencją tych działań był szczyt ONZ Transforming Educational Summit w wrześniu 2022 r., starannie wcześniej przygotowany. Przeprowadzono ponad 450 tys. konsultacji z młodymi ludźmi na całym świecie, aby poznać ich odczucia, pragnienia i potrzeby w zakresie edukacji. W ten sposób wykreowano iluzję globalnego masowego oddolnego ruchu młodzieżowego, od początku zarządzanego przez Komitet Sterujący Wysokiego Szczebla ds realizacji Celu 4 Zrównoważonego Rozwoju (tak nazywa się to ciało, cel 4 to Edukacja Włączająca). W procesie konsultacji „młodzież” sformułowała Deklarację Młodzieży, w której domaga się Gender Transformative Education, i to stało się głównym celem i kierunkiem działań szczytu edukacyjnego ONZ i wszystkich działań następczych. Translator pojęcie tłumaczy jako „Edukacja zmieniająca płeć”, co oznacza zmianę norm i stereotypów, dotyczących płci, oraz stosunków społecznych, które są na nich oparte, ponieważ są przemocowe. Dlatego już od przedszkola należy zmieniać normy, i w tym celu uruchomiono największe w historii globalne inwestycje w edukację i cały szereg globalnych inicjatyw, wdrażanych do państw przy współudziale rządów i „interesariuszy”. Wśród nich znajdują się ONZ, UNESCO, UNICEF, WHO, Bank Światowy, UE, globalne korporacje i instytucje finansowe, organizacje eksperckie, fundacje (m.in. Fundacja Billa i Melindy Gates), organizacje pozarządowe, społeczeństwo obywatelskie. W ramach tych działań mają być pozyskiwani aktywiści oraz lokalne organizacje młodzieżowe, nauczycielskie, ekologiczne, feministyczne i inne broniące praw mniejszości. Grupy te mają być szkolone, finansowane i moderowane, aby prowadziły globalistyczny lobbing w swoich państwach i wywierały naciski na rządy. Działaniami ma kierować Komitet Sterujący Wysokiego Szczebla. Wszystko ma być oczywiście ekologiczne, zielone i cyfrowe. Edukacja zmieniająca płeć nie jest precyzyjnym tłumaczeniem, lepiej specyfikę oddaje „edukacja zmieniająca pojęcie płci”. W jej skład wchodzi zdrowie – m.in. prawa seksualne i reprodukcyjne, czyli antykoncepcja, aborcja i seksualizacja przez CSE (Comprehensive Sexual Education – całościową edukację seksualną), prowadzoną od przedszkola, a także COVID i reakcja na kryzysy zdrowotne za pomocą szkoły, co może oznaczać wprowadzenia szczepień do szkół. To wszystko ma stać się obowiązkowym programem.
Ciekawie ma wyglądać kwestia finansowania edukacji. Globalne instytucje finansowe mają dokonać rewizji zadłużenia państw, tak, aby mogły one zaciągać długi na finansowanie inwestycji w krajowe systemy edukacji. Konstytucyjne mechanizmy blokujące wzrost długu publicznego mają zostać pominięte. Mają powstać nowe globalne zasady podatkowe, oznaczające dynamiczny wzrost podatków i przeznaczenie ich na edukację. W ten sposób powstaną nowe kolosalne długi państw, zaciągane u globalnych finansistów, przeznaczone na rozbudowę biurokratycznych imperiów edukacyjnych, które będą zajmowały się jedynie realizacją globalnych planów. Mają one zatrudniać aktyw, rekrutowany wewnątrz państw, wierny globalnym centralom. Całość ma być finansowana z rosnących podatków, a skutkiem ma być potężny deficyt budżetowy. Dalsze funkcjonowanie rządu ma być uzależnione od globalnych finansistów. Państwowe długi na edukację, zaciągane u bankierów mają stać się nowym bazowym papierem wartościowym, na którym spekulanci będą nadbudowywać instrumenty pochodne. Wydatki państw na edukację, wymuszone przez decyzje przekupionych polityków mają więc być czymś na kształt systemu ETS, windującego ceny energii.
Nowe rozwiązania są wdrażane i testowane na całym świecie, ale wzorcownią systemu jest obszar UE i „Drużyna Europy”, czyli UE i państwa członkowskie. Nam, naiwnym dobrodusznym Polakom wydaje się, że o sprawach w Polsce decyduje polski Sejm i Rząd, a tylko niektóre, wybrane stosunkowo nieliczne elementy polityki scedowaliśmy na UE. Nie jest tak już od 2011 r., gdy wszedł w życie Semestr Europejski. Była to reakcja na kryzys 2008 r., po którym UE uznała, że trzeba zacieśnić współpracę z państwami, dla lepszej odporności na kryzysy. Przez 9 miesięcy w roku państwa członkowskie „koordynują” ze sobą i z UE swoją politykę społeczną i ekonomiczną, w tym edukację. Poza tym istnieje olbrzymi obszar funduszy, transferowanych do rządów, resortów, samorządów i innych obszarów państw, aby uzależniać poszczególne obszary i ludzi, nimi zarządzających.
W 2017 r. UE zainicjowała utworzenie Europejskiego Obszaru Edukacyjnego, który ma powstać w 2025 r. Docelowo ma on połączyć wszystkie systemy edukacji i opieki we wszystkich obszarach i wymiarach – żłobki, przedszkola, szkoły podstawowe, zawodowe, średnie, uczelnie wyższe – w jeden system, zarządzany cyfrowo przez Komisję. Państwa mają finansować rosnące koszty edukacji, ale nie mieć żadnego wpływu na treści nauczania i zarządzania systemem. Kształcenie nauczycieli, programy nauczania, metodyka, zarządzanie systemem, zarządzanie placówkami, a nawet wydawanie świadectw – to wszystko ma należeć do Komisji. Szkoły mają dawać w zakresie wiedzy ogólnej umiejętności podstawowe na poziomie podstawowym, w zakresie zawodowym – umiejętności praktyczne dla podwójnej transformacji – ekologicznej i cyfrowej, a większość działań szkół to kształtowanie Greencomp, Lifecomp i zmiana pojęcia płci. Uczelnie wyższe ograniczą studia magisterskie i skupią się na krótkich szkoleniach dla dorosłych. Ludzie według dokumentów UE to „siła robocza”, a człowiek to „umiejętność”, czyli te cechy człowieka, przydatne dla systemu, pochodzące od systemu. W szkołach znajdą się wszyscy według rejonizacji, także upośledzeni, zaburzeni, niedostosowani społecznie, migranci, nazywani teraz „uczniami i studentami”. Ciekawa rzecz, w dokumentach unijnych uchodźcy z Ukrainy nie nazywają się „refugees”, lecz „displaced”, co oznacza ludność przesiedloną, a jej funkcjonowanie w polskich szkołach jest najwyraźniej przygotowaniem do przyjęcia imigracji wielokulturowej. Założeniem unijnego systemu jest bowiem mobilność edukacyjna, łączona płynnie z pracowniczą. Dokument Komisji z listopada 2023 nazywa się wprost „Europa w ruchu”. Do 2030 r. co najmniej 25% studentów, 15% uczniów szkół zawodowych, 20% pozostałych uczniów ma brać udział w mobilności edukacyjnej, czyli w przemieszczaniu się między placówkami edukacyjnymi po całej UE. Do mobilności mają zostać włączeni ludzie spoza UE, głównie z Afryki. Wszystko będzie zarządzane cyfrowo, nie będzie bowiem podręczników i nauczycieli przedmiotowych, lecz krajowe edukacyjne platformy cyfrowe, połączone w jeden system na poziomie unijnym i globalnym. Całe doświadczenie edukacyjne i zawodowe, uprawnienia do kursów i poświadczenia ich odbycia będą rejestrowane na indywidualnym koncie edukacyjnym. Również losy absolwentów będą monitorowane cyfrowo.
Cała ta edukacyjna kontrola unijna będzie trwała przez całe życie. Każdy człowiek do 64. roku życia powinien co najmniej raz w roku odbyć unijne szkolenie, a każde szkolenie będzie miało obowiązkową indoktrynację – unijną, zrównoważoną, genderową. UE za pomocą Europejskiego Obszaru Edukacyjnego będzie bowiem realizowała Cele Barcelońskie, ustalone w 2002 r., zrewidowane w 2022 r. Do 2030 r. co najmniej 50% dzieci w wieku 0-3 l. ma znaleźć się w unijnych żłobkach, a co najmniej 96% dzieci w wieku od 3 lat do obowiązkowego wieku szkolnego ma znaleźć się w unijnych przedszkolach (stąd nasze „babciowe”), w których będą zmieniane normy i stereotypy, dotyczące płci. Ich matki mają w tym czasie być w pracy, jako unijna „siła robocza”. Drugi cel barceloński to stworzenie rynku pracy dla ludzi 50-70 lat i faktyczne wydłużenie wieku emerytalnego o 5 lat. Babcie i dziadkowie mają być aktywni zawodowo jako „siła robocza”, a wnuki, zamiast z dziadkami, w żłobkach i przedszkolach, zmieniających pojęcie płci.
Uśmiechnięty rząd, zarządzający państwem polskim jak dotąd zlikwidował prace domowe, ograniczył wiedzę szkolną, usunął część lektur. To dopiero przygotowanie do pełnej likwidacji polskiej edukacji i zastąpienie jej unijną. Dwa nowe przedmioty – Wiedza o zdrowiu i Wiedza obywatelska mają posłużyć do powszechnego i obowiązkowego narzucenia gender, pełnej edukacji seksualnej, tożsamości unijnej, zrównoważonego rozwoju, transformacji ekologicznej i cyfrowej. To wszystko, co próbowały wprowadzić do szkół oddolnie organizacje lewackie, a przed czym broniły się liczne organizacje prorodzinne, ma stać się obowiązkowym programem nauczania, egzekwowanym pod groźbą kar administracyjnych. Tak już jest np. w Niemczech i Holandii, gdzie seksualizacja dzieci od przedszkola jest obowiązkowa, a walczący rodzice są zamykani do więzień. Za dwa lata praktyka ta ma rozpocząć się w Polsce.
Potwierdzeniem tego kierunku jest dokument MEN z 12.06.2024 „Podstawowe kierunki polityki oświatowej państwa w roku szkolnym 2024/2025”. Po obraniu treści z ozdobników można tak rozumieć kierunki edukacji: edukacja prozdrowotna (seksualizacja, antykoncepcja, aborcja), edukacja obywatelska (tożsamość unijna, zrównoważony rozwój), dobrostan i zdrowie psychiczne (zmiana postaw i zachowań poprzez psychoedukację), edukacja włączająca (patrz wyżej), umiejętności cyfrowe, sztuczna inteligencja, Zintegrowana Platforma Edukacyjna (patrz wyżej), nauczanie interdyscyplinarne (połączenie wszystkich przedmiotów w jeden, jak w przedszkolu, poziom podstawowy umiejętności podstawowych), uczenie się przez całe życie (patrz wyżej), uczeń z doświadczeniem migracyjnym (Afryka, Bliski Wschód, Islam). Uśmiechnięta koalicja jest więc konsekwentna i wiernie realizuje wolę unijnych przyjaciół i globalnych mistrzów.
Pytanie, co można z tym robić, i kto powinien. Po pierwsze, można nic nie robić, a wówczas w ciągu dwóch pokoleń część Polaków zmieni pojęcie płci, część wyjedzie, zielona transformacja pozbawi tych, co pozostaną własności, a pustostany zapełnią „uczniowie i studenci” z Afryki i Bliskiego Wschodu. Po drugie, można się temu przeciwstawić. Należy jednak wiedzieć, że w ten proceder w całej Europie są zaangażowane rządy, samorządy, uczelnie, część środowisk edukacyjnych. Jest to legalna korupcja państwowa, nie można więc liczyć, że politycy i ludzie, działający w oficjalnych systemach z własnej woli zrobią coś dobrego dla narodu i państwa, chyba że pod przymusem narodu. Należy więc wykorzystać wszelkie drogi działań prawnych. Poza tym jednak trzeba wykonać pracę ważniejszą – budzić świadomość narodową i państwową, potrzebę walki o własny naród i państwo, o edukację i wychowanie dzieci. Należy zacząć budowę równoległego społeczeństwa, niezależnego od systemów unijno – globalnych. Jako Polacy potrafimy to robić, i prędko musimy do tego wrócić, jeśli chcemy przetrwać.
za: